Po długich miesiącach rodzenia się w bólach w końcu jest. Od dziecka chciłaam taką uszyć. Co prawda do prawdziwej, tradycyjnej waldorfskiej trochę jej brakuje, ale i tak jestem z niej bardzo dumna, a obdarowana Córa też nie zgłasza reklamacji.
Lala musi nosić apaszkę, dopóki nie wybierze się na operację plastyczną szyi ;) A sweterek jest pożyczony od misia, żeby ktoś nie pomyślał że mi się chciało tak dłubać ;)
1 komentarz:
O jacie!!! śliczna!
Prześlij komentarz