wtorek, 4 grudnia 2012
Nadrabianie zaległości
Stali bywalcy bloga (są tu tacy?) mogli odnieść wrażenie, że popadłam w stagnację i nic już nie robię. A nieprawda, trochę sobie dłubię od czasu do czasu, ale mam kryzys fotograficzny. Nie umiem zrobić sensownych zdjęć, światło ciągle nie takie, czasu brakuje na jakąkolwiek obróbkę, a wielu moich znajomków to fotograficzne guru, toteż wstyd mi z takimi moimi byle-jakimi fotami. Ani dobrego aparatu (chociaż i tak jest nieźle, dzięki kochanej Marchewce), ani zdolności - ale cóż począć, wszak nie można mieć wszystkiego ;)
Dlatego machnęłam na to ręką i co tam. Jak ktoś ma ochotę, to na żywo najlepiej oglądać, zapraszam!
Zatem po kolei - od najświeższego wytworu.
Zaległy prezent urodzinowy dla J. Otulacz na kubek plus podkładka.
Wcześniej udało mi się skończyć patchwork. Zaczęłam go wycinać w 8 miesiącu ciąży, z zamysłem uszycia kołderki dla Marty. Nie udało się. Kawałki pozszywałam w wakacje, a przepikowałam kilka tygodni temu. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, ale efekt jest zadowalający, zwłaszcza że mieliśmy sporą puchową poduszkę, na którą nie pasowała żadna poszewka. Więc jest - wielka patchworkowa poducha!
Tu przepikowany kawał (pierwsze w życiu pikowanie lotem trzmiela! Ale frajda!)
A tu już gotowa poducha, poszewka zapinana na napy (niezwykle praktyczna rzecz ta napownica)
Uszyłam też proporczyki na drzwi prowadzące do pokoju Marty:
A o tym, co w tym pokoju, już wkrótce!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz